Pierwszy wyrok zapadł we wrześniu 2019 roku. Wtedy Sąd Rejonowy w Ostrzeszowie skazał Annę M. na rok i 9 miesięcy więzienia oraz zakazał na 10 lat pracy w zawodzie lekarza.
Po apelacji stron - we wtorek Sąd Okręgowy w Kaliszu zmniejszył wymiar kary. Okolicznością łagodzącą - jak podkreślił sąd - było tylko to, że kobieta obecnie jest niekarana, bo poprzednie wyroki się już zatarły.
Sąd podkreślił, że lekarka popełniła rażące błędy w diagnozie pacjentki.
Jej błąd był umyślny. Ale już skutek - w postaci śmierci kobiety - nie.
Naruszenie przez oskarżoną zasad obowiązujących lekarza przy diagnostyce pokrzywdzonej było tak rażące, wręcz - jak to biegli określili - szkolne, że odbiór społeczny tego zachowania oskarżonej należy ocenić niezmiernie krytycznie. Oskarżona popełniła podstawowe błędy w diagnostyce pokrzywdzonej - mówiła sędzia Maria Siwek Walczak.
Lekarka podczas pierwszego procesu nie przyznała się do winy. Przed sądem drugiej instancji - już tak, ale jak zauważył sąd, zupełnie nie poczuwała się do odpowiedzialności.
- Oskarżona formalnie przyznała się do popełnienia czynu, ale z prowadzonej przez nią linii obrony wynikało, że nie poczuwa się do winy za to, co się stało - uzasadniała sędzia Siwek Walczak.
Zdaniem sądu, wyrok roku więzienia bez zawieszenia jest sprawiedliwy i da kobiecie czas na to, by zastanowiła się czy chce i powinna być lekarzem.
A chodzi o sprawę z grudnia 2014 roku. Wtedy 27 - latka z bólami brzucha trafiła do szpitala w Ostrzeszowie. Oskarżona - nie skierowała jej na badania ginekologiczne, nie zrobiła usg.
Kobieta zmarła.
Zdaniem sądu lekarka działała umyślnie, a biegli potwierdzili, że gdyby skierowała 27 - latkę na badania i operację, ta miałaby szansę przeżycia.
Wyrok jest prawomocny.
Lekarce przysługuje prawo kasacji od wyroku do Sądu Najwyższego.