Jesień w pełni, a to oznacza jedno - kasztany znów królują w parkach, na chodnikach i w kieszeniach. Błyszczące, gładkie, idealne do jesiennych zabaw i … na szczęście.
Ale uwaga - nie każdy kasztan nadaje się do zjedzenia.
Kasztan to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli jesieni. Dzieci uwielbiają je zbierać, a dorośli często wspominają z rozrzewnieniem, jakie ludziki i zwierzęta budowali z kasztanów, gdy byli małymi dziećmi. Ale czy wiecie, że te kasztany, które znajdujemy w parkach, czyli owoce kasztanowca pospolitego, nie nadają się do jedzenia? Mimo, że wyglądają pięknie i kusząco błyszczą w słońcu, są niejadalne dla ludzi, a nawet mogą być lekko trujące - mówi leśnik Joanna Oleszyńska-Niżniowska.
Z tych, które rosną w Polsce, można co najwyżej zrobić kasztanowe ludziki lub schować kilka do kieszeni.
Bo - jak mówi tradycja - kasztany mają przyciągać szczęście, chronić przed przeziębieniem i „pochłaniać złe energie”.
Dawniej wierzono, iż noszenie takiego kasztana w kieszeni przynosi szczęście i zdrowie, a nade wszystko pomyślność. Miał on pochłaniać złe energie, chronić przed przeziębieniami. Niektórzy do dziś trzymają kasztany w torebkach, samochodach - dodaje leśnik.
Jadalne kasztany to zupełnie inny gatunek - kasztan jadalny. Rośnie głównie w cieplejszym klimacie, a jego owoce można piec lub gotować.
Ale w Polsce też go spotykamy. Z jego owoców robi się słynne pieczone kasztany, które jesienią można kupić na ulicach wielu europejskich miast. Pachną obłędnie i mają słodkawy, delikatny smak. Coś pomiędzy orzechem a ziemniakiem - mówi leśnik.
I choć dziś nie każdy wierzy w kasztanową magię, jedno jest pewne - jesień bez nich nie ma klimatu. Zawsze też - dodając żołędzie - można z nich zrobić całą armię jesiennych ludzików. I dobrze przy tym się bawić, co może - w obliczu tego, co akurat mamy za oknem - nie jest złym pomysłem? ;)