sąd

i

Autor: BŹ

Pokłócili się o psy! Jeden z sąsiadów nie żyje. Jest wyrok sądu [POSŁUCHAJ]

2021-03-26 13:36

Rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata - dla 61 - latka z Ostrowa, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci sąsiada. To sądowy finał głośnej sprawy sąsiedzkiej kłótni w jednym z bloków w Ostrowie Wielkopolskim, w czerwcu ubiegłego roku. Wyrok zapadł przed Sądem Rejonowym w Ostrowie. Nie jest prawomocny.

Mężczyźni pokłócili się o psy partnerki ofiary. Doszło do przepychanek, upadku sąsiada i jego śmierci.

Ale tu przyczyną - zdaniem biegłych - nie było uderzenie czy sam upadek ale uduszenie poprzez udławienie.

Zdaniem prokuratury przyczynił się do tego 61 - latek, który m.in.nieprawidłowo wykonywał reanimację.

Sąd uznał winę mężczyzny - mówi sędzia Beata Kośmieja.

Sąd nie ma wątpliwości co do winy oskarżonego. Działania mężczyzny przyczyniły się do śmierci pokrzywdzonego. Sąd orzekając wyrok wziął pod uwagę różne okoliczności. Te obciążające to m.in fakt, że oskarżony w chwili czynu był nietrzeźwy. Miał ponad 1,6 promila alkoholu w organizmie. Te łagodzące - to dotychczasowa niekaralność, a także fakt, że przed sądem oskarżony przeprosił bliskich pokrzywdzonego.

Wina oskarżonego nie budzi wątpliwości - mówi sędzia Beata Kośmieja

Mężczyzna ma także zapłacić 10 tysięcy złotych nawiązki dla partnerki zmarłego i po 5 tysięcy dla dwóch dorosłych córek. Oraz 20 tysięcy złotych grzywny.

To mniej niż żądała rodzina ofiary, która wniosła o 3 lata więzienia i po 20 tysięcy złotych dla każdej z kobiet.

Oskarżony podczas ostatniej rozprawy ponownie przeprosił za swoje zachowanie.

Żałuję tego, co się stało. I jeszcze raz przepraszam. Poszło o psy. To dwa duże psy. Jeden to chyba labrador, drugi też większy, nie znam rasy, chyba ze schroniska. I te psy szczekają. I ja się ich boję. I jak ja się przy nich gwałtownie cofam, to one szczekają, stają się agresywne. Ja nie ufam tym psom. I nie wiem, czy w przypadku ataku ich opiekunka by sobie poradziła. Bo te psy są wielkie i ciężkie, i mogą ją przewrócić. Nie chciałem, by tak to się skończyło. Żałuję.

Żałuję tego, co się stało - mówi oskarżony

Podczas procesu partnerka i córka pokrzywdzonego wielokrotnie wskazywały na awanturniczy charakter oskarżonego. I zaznaczały, jak bardzo zmieniło się na niekorzyść ich życie po śmierci mężczyzny.

Zdaniem obrońcy 61 - latka, mecenasa Damiana Grzeszczyka, sąd ocenia fakty  a nie emocje rodziny pokrzywdzonych. - Ta sprawa budzi emocje i łzy, ale liczą się fakty - mówił w mowie końcowej adwokat.

 Mój klient przyznał się do winy. I przeprosił. Trzeba patrzeć na fakty. Śmierć pokrzywdzonego była można powiedzieć "przypadkowa". Nikt jej nie chciał. Nie chciał jej mój klient.

Nie można też mówić o tym, że psy to błahy powód. Oczywiście nie usprawiedliwia to zachowania mojego klienta, ale dwa duże psy w mieszkaniu w bloku - to nie jest łatwy sąsiad.

Kiedy szczekają dużo i głośno, można się zdenerwować. Choć oczywiście nie należy reagować agresywnie.

Kwestia awanturniczego charakteru i nadużywania alkoholu przez mojego klienta nie została potwierdzona w zeznaniach świadków.

Oskarżony przyznał się do winy i przeprosił. Szczerze. Mówi obrońca, mecenas Damian Grzeszczyk

Wyrok nie jest prawomocny.

Orzeczenie jest zbieżne z wnioskiem prokuratury. A także z tym, czego chciała obrona.

Pierwotnie sprawa miała zakończyć się bez procesu, bo oskarżony wniósł o dobrowolne poddanie karze. Ale rodzina pokrzywdzonego się na to nie zgodziła. Dlatego proces toczył się normalnym trybem. I dziś zakończył.

We wrocławskim zoo urodziła się żyrafa siatkowana
Źródło: Pokłócili się o psy! Jeden z sąsiadów nie żyje. Jest wyrok sądu [POSŁUCHAJ]