Sąd wyłączył jawność procesu na wniosek zarówno obrony oskarżonego, jak i pełnomocnika pokrzywdzonego. Prokurator też był za.
- Mój klient nie przyznaje się do winy. Podtrzymuje złożone wcześniej zeznania - powiedział adwokat Andrzej Śmigielski, jeden z dwóch obrońców Pawła R. - Proces dopiero rusza, wiemy że jest kilkunastu świadków do przesłuchania. My będziemy też wnioskować o przesłuchanie kolejnych. Na dziś więcej powiedzieć nie mogę. Mój klient jest od wielu miesięcy w areszcie. To też nie jest dla niego łatwe.
Pokrzywdzony zawiadomienie złożył blisko rok temu.
Jak mówi jego pełnomocnik - mecenas Damian Grzeszczyk – decyzja zajęła mu kilka lat, ale była dla jego klienta swego rodzaju oczyszczeniem.
- Decyzja o złożeniu zawiadomienia zajęła mu kilka lat - mówi mecenas. - I nie była łatwa. Ale potem poczuł się lepiej, poczuł, że nie jest już sam ze swoją traumą. To dla niego przełomowy moment. Jeśli sąd uzna winę oskarżonego - dla nas satysfakcjonująca będzie kara więzienia. Ale dziś nie umiem jeszcze powiedzieć, jak wyglądać będą nasze wnioski, jeśli chodzi o karę.
Paweł R. od grudnia ubiegłego roku jest tymczasowo aresztowany. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Dziś został doprowadzony do sądu.
W sądzie natomiast nie pojawił się pokrzywdzony.