W lipcu rząd wprowadził podwyżki dla pracowników - lekarzy, pielęgniarek, ale też pracowników administracji. Jednak za decyzją w Warszawie nie poszły większe pieniądze do szpitala w Ostrzeszowie, czy innych tego typu w kraju. Dlatego placówka ma problem, by z obowiązku się wywiązać.
W tej chwili około 130 szpitali ma problem z wypłaceniem wyższych kwot dla swoich pracowników. Różnice, które w skali miesiąca są na obecnym i uprzednim poziomie wynagrodzeń powodują deficyty, które szacuje się do 300 tysięcy złotych do prawie 1 mln złotych i więcej. Miesięcznie. Szczególnie dotyczy to szpitali pierwszego stopnia referencyjnych, czyli małych szpitali powiatowych. My jesteśmy w tej grupie 300-500 tysięcy złotych. To jednak i tak OGROMNA kwota, jak dla Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia - mówi Lech Janicki, starosta ostrzeszowski
Podwyżki pracownicy dostali, bo wyjścia nie ma. W związku z tym sytuacja finansowa Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia robi się coraz trudniejsza. A utrzymanie szpitala jest coraz droższe.
Ustawa wymusiła na szpitalach wzrost minimalnego wynagrodzenia pracowników medycznych. Wzrost wynagrodzeń przełożył się bezpośrednio na wzrost kosztów płacy w szpitalu i jednocześnie na wzrost kontraktów z NFZ. Z zastrzeżeniem, że ten wzrost kontraktów jest niewystarczający. Nawet w minimalnym stopniu nie pokrywa kosztów wynagrodzeń. Utrzymujemy praktycznie minimalny, wymagany przez NFZ poziom zatrudnienia, czyli odpowiednią ilość etatów pielęgniarskich i lekarzy na oddziale - dodaje Zbigniew Kluczkowski, pełniący obowiązki dyrektora placówki.
Sytuacja jest rozwojowa. Na ten moment ani szpital ani starostwo nie informuje o zwolnieniach pracowników. Jednak jeśli sytuacja się nie zmieni - będzie oznaczać to spore zmiany w funkcjonowaniu samego szpitala.