Zwierzę padło 19 sierpnia. Podjadek – bo tak miał na imię żubr – jechał do Gołuchowa z Niepołomic, by dołączyć do miejscowego stada żubrów. Niestety zwierzę transportu nie przeżyło. Jak wskazały Lasy Państwowe – żubr się udusił.
Pierwsze głowy już poleciały. Bo szef Lasów Państwowych odwołał nadleśniczego w Niepołomicach. Zlecił też kontrolę w ośrodkach związanych z tą sprawą.
Jesteśmy głęboko zasmuceni i zbulwersowani tą sytuacją. To nigdy nie powinno się wydarzyć. Żubr jest gatunkiem chronionym i naszym dobrem narodowym. To leśnicy przywrócili ten gatunek polskim lasom w latach 20. XX w. Obowiązkiem każdego Polaka i każdego leśnika jest go chronić - powiedział Witold Koss, dyrektor generalny Lasów Państwowych. - Pragniemy podkreślić z całą mocą, że wobec osób, które dopuściły się zaniedbań w tej sytuacji zostały wyciągnięte surowe konsekwencje służbowe.
Natomiast szef placówki w Gołuchowie, gdzie Podjadek jechał - złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Wieliczce. Ta rozpoczęła postępowanie w kierunku znęcania się nad zwierzętami.
Zdaniem zawiadamiającego, osoby odpowiedzialne zatrudnione w Nadleśnictwie Niepołomice dopuściły się przestępstwa z art. 35 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt, polegającego na doprowadzeniu w dniu 19 sierpnia 2024 roku do śmierciżubra o imieniu Podjadek w trakcie jego transportu z Nadleśnictwa Niepołomice do Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie, poprzez niewłaściwy sposób przygotowania do transportu zwierzęcia i niezapewnienie należytej opieki w trakcie transportu. Sprawa zarejestrowana została w Prokuraturze Rejonowej w Wieliczce w dniu 2 września 2024 roku. Po przeprowadzeniu czynności sprawdzających, prokurator podejmie w sprawie zawiadomienia decyzję w przedmiocie wszczęcia dochodzenia - poinformowała nas Prokuratura Okręgowa w Krakowie.
Obecnie we wszystkich ośrodkach Lasów Państwowych, które opiekują się stadami żubrów w całej Polsce (jest ich 8) trwa wewnętrzny audyt dotyczący procedur opieki nad żubrami.
Źródło: Gołuchów. Podjadek padł w drodze. Sprawą zajęła się prokuratura